piątek, 11 maja 2018

#97 Kia Picanto


#97 Kia Picanto


Silnik: 1.0 MPI 67 KM
Wersja: GT Line
Skrzynia biegów: 5-biegowa, man.
Cena: 55 390 zł


Mały oszust
Tak bym nazwał Kię Picanto w wersji GT Line. Ono oszukuje wszystkich dookoła, udając sportowe auto. Z wyglądu jest bardzo wulgarne i bardzo agresywne. Dwie końcówki wydechu, czerwone dodatki, duże, 16-calowe felgi, sportowe zderzaki i dyfuzor, to wszystko nadaje Picanto sportowego charakteru. Wygląda tak, jakby to małe autko było bardzo szybkie a pod maską miało spory i mocny silnik, który na światłach pozwoli pokazać niejednemu kierowcy Audi czy BMW, kto tu rządzi. Ok, pora spojrzeć prawdzie w oczy. Pod maską pracuje 3-cylindrowy silniczek o pojemności 1 litra. Generuje przerażającą wręcz moc... 67 KM. To jest oszust! Ale wiecie co? Nie przeszkadza mi to. 


Auto jest piękne. GT Line sprawia, że z nudnej Kii Picanto, robi się prawdziwy hothatch. Nie mam prawa się doczepić do wyglądu. Jest idealny. Także wnętrze za wszelką cenę chce nam wmówić, że mamy do czynienia z autem sportowym. Aluminiowe nakładki na pedały, czerwone przeszycie w wielu miejscach, skórzana tapicerka z czerwonymi wstawkami i to wszystko w aucie, którego sprint do setki trwa 14,3 sekundy. Auto zapowiada się dobrze, ale musicie być przygotowani na to, że na światłach ze znaczną większością aut możecie przegrać, gdy przyjdzie Wam do głowy ściganie się. 


Oszukiwanie jest w modzie
Kia Picanto GT Line, to auto którego mogą Wam zazdrościć sąsiedzi, gdy zaparkujecie nim pod domem. Wygląda jakby miało grubo ponad 100 KM, do setki pewnie przyspiesza w kilka sekund i ma sportowy wydech. O ile Wasz sąsiad, który ma Astrę, Golfa czy Octavię nie spotka Was na drodze, nie dowie się, co tak naprawdę kryje się pod maską. Można kupić to auto na pokaz. Skoro można mieć Megane GT Line, Golfa R Line czy terenówkę albo auto sportowe z 2-litrowym silnikiem, to można i mieć Picanto GT Line. Ja jednak widzę inną alternatywę. Podoba Wam się szybkie auto, ale tak naprawdę, go nie potrzebujecie. Nie stać Was na nie, nie potrzebujecie dużej mocy, ale bardzo chcecie mieć sportowy samochód. Wtedy taki wybór ma sens. Dopłacamy, by móc codziennie rano spoglądać na samochód, który wygląda tak, jak jego mocniejsza odmiana. Z drugiej strony, czy na ulicach nie jest już za dużo Mercedesów AMG (mimo, że tylko w pakiecie zewnętrznym) i innych aut, które udają coś, czym nie są? 


Jak jeździ Kia Picanto?
Przejdę do najważniejszej kwestii - jak to auto jeździ? Zacznę od tego, że silnik 1.0 może mieć większy sens niż mocniejsza jednostka 1.2. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, 1.0 ma trzy cylindry i charakteryzuje się specyficzną dla takich jednostek kulturą pracy. Jest ona trochę głośniejsza i rzekłbym, że rasowa. Z tym silnikiem będzie Wam łatwiej wmówić komuś, że macie sportowe auto. Jak kłamać, to do końca, prawda? Dynamika jednostki jest wystarczająca do poruszania się po mieście. Na trasie, wyprzedzanie trwa wieki. Muszę pochwalić działanie skrzyni biegów. Drążek charakteryzuje się krótkim i pewnym skokiem. Mamy prawdziwie sportową przekładnię manualną. W końcu to auto sportowe... no dobra udające auto sportowe. Kia jest przyzwoicie wyciszona, więc jazda z nieco większymi prędkościami nie będzie aż tak dokuczliwa. Jeśli chodzi o komfort jazdy, duży rozmiar felg powoduje, że przejazd przez nierówności nie jest w ogóle amortyzowany. Gdyby był większy profil opony, komfort jazdy byłby zdecydowanie lepszy. GT Line stawia na wygląd, więc musimy iść na taki kompromis i liczyć się z gorszym komfortem jazdy. 


Czy Picanto 1.0 jest eco?
Średnie zużycie paliwa, jakie uzyskałem to 5,6 l/100 km. Nie jestem do końca zadowolony z tego wyniku, bo minimalnie gorszy uzyskałem w Rio, aucie o segment większym. Litrowa jednostka powinna być bardziej oszczędna i palić minimalnie mniej, w końcu mam tylko trzy cylindry pod maską. Nie jest źle, ale mogło być lepiej. 


Jakie wady znalazłem w Kii Picanto?
Mimo, że to auto bardzo mi się podoba i bardzo dobrze mi się nim jeździło, znalazłem kilka wad. Pierwszą, którą odkryłem już po kilkunastu minutach jazdy, jest twardy podłokietnik w drzwiach. Co prawda, jest on wykończony tkaniną, jednak jej warstwa jest zbyt cienka. Niestety, może boleć łokieć po dłuższej jeździe. Ponarzekać mogę też na fotele, które mimo bardzo dobrego wykończenia, nie są komfortowe na dłuższą trasę. Wyprofilowanie skłania do garbienia się. Jasne, jest to auto do miasta, czyli na krótsze dystanse i wtedy problem znika. Jednak największą wadą tego samochodu jest jego cena. Ponad 55 tys zł, to bardzo dużo jak na samochód segmentu A. Za tę cenę możemy mieć auto segmentu B z przyzwoitym wyposażeniem i na pewno z mocniejszym i żwawszym silnikiem.


Podsumowanie
Cieszę się, że wybrałem do testu Picanto w wersji GT Line. Bardzo podoba mi się to auto i różni się znacznie od zwykłej wersji tego modelu. Mimo sportowego wyglądu, auto podczas jazdy nie grzeszy mocą. Idealnie sprawdza się w mieście, czyli miejscu, do którego zostało stworzone. Do tego jest oszczędne, dobrze wykończone (z wyjątkiem podłokietnika) i dobrze wyposażone. Nie jest to auto bez wad, a jego największą jest cena. Wersja GT Line jest bardzo droga. Picanto w tej wersji będę bardzo dobrze wspominał. Mam nadzieję, że następna Kia będzie miała równie ciekawą konfigurację i może będzie sam dopisek "GT" już bez "Line". 

Na koniec jeszcze kilka detali wersji GT Line



Za użyczenie samochodu do testu dziękuję Autoryzowanemu Salonowi Kia w Łodzi - KIA Marvel

Zobacz także:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz