#100 Volkswagen T-Roc
Silnik: 1.5 TSI 150 KM
Wersja: Advance
Skrzynia biegów: 6-biegowa, man.
Tytułem wstępu.
To już setny test. Mimo, że liczba aut, którymi jeździłem, już jakiś czas temu przekroczyła 200, to napisałem na blogu równo 100 testów. Pisałem je na przestrzeni ponad 4 lat. Nie trzeba się wczytywać, by zauważyć kolosalną różnicę między pierwszymi artykułami a obecnymi. Cóż, początki zawsze są trudne. Mam nadzieję, że widzicie progres i że przez kolejne 100 testów będzie on jeszcze większy. Pierwszy wpis na blogu dotyczył Volkswagena, bardzo chciałem, by setny post też był o tej marce. Nie miałem aż tyle odwagi, by poprosić o Golfa GTI do testu (może jeszcze uda mi się go przetestować), ale wybrałem nowego crossovera - T-Roca. Dostałem od Was zapytanie o ten samochód, dlatego uznałem, że warto go poznać. Ok, zaczynamy!
Tak dobry, że aż nudny.
Kiedyś nieraz Wam pisałem, że za każdym razem jak jeżdżę Volkswagenami nie mam się do czego przyczepić (a bardzo lubię to robić), nie widzę żadnych znaczących wad. Po prostu idealne auta. Z tym, że nudne w swojej perfekcji. Wyjątkiem było Polo, które naprawdę mi się spodobało. Udało mi się odnaleźć w nim frajdę z jazdy Volkswagenem. Silnik 1.0 TSI był tego przyczyną. Drugim autem, który dostarczył mi niezwykłych wrażeń głównie z przyspieszania, był Golf R. Zdecydowana większość modeli tej marki, którymi jeździłem były po prostu nudne, doskonałe, lecz nudne. Oczywiście ja tak odbieram tę markę na tle innych i nie musicie się ze mną zgadzać. Volkswageny nie budzą u mnie żadnych emocji. Niestety. Jest niewiele modeli tego koncernu za którymi się będę oglądał. T-Roc do nich nie należy. Napisałem w tytule, że jest to dobry samochód i tego się trzymam.
Wersja Advance.
Myślałem, że wszystkie modele Volkswagena mają takie samo nazewnictwo wersji wyposażenia. Wszędzie słyszymy w kółko Trendline, Comfortline i Highline, a tu Advance, taka niespodzianka. Zanim opowiem, co moja testówka posiada oraz ile kosztuje, wspomnę, że nie jest to najbogatsza wersja. Wyposażenia może być jeszcze więcej, a cena może być jeszcze wyższa. Moją uwagę szczególnie zwróciły: aktywny tempomat, system utrzymania na pasie ruchu, dwustrefowa, automatyczna klimatyzacja, wirtualne zegary i nawigacja. Za niektóre z wymienionych elementów należało dodatkowo dopłacić, ale warto.
Active Info Display (cyfrowe zegary) zaczerpnięte do modeli Volkswagena z Audi, robią robotę. Jakość jest wzorowa, ponadto mamy możliwość szerokiej personalizacji, wyboru co ma się pojawiać, w którym miejscu naszego wyświetlacza. Opcji jest sporo, a zabawy z ustawieniami co niemiara. Wydaje mi się, że żaden inny koncern poza Volkswagen Group nie oferuje w crossoverach cyfrowego wyświetlacza z tak dobrą jakością.
Active Info Display (cyfrowe zegary) zaczerpnięte do modeli Volkswagena z Audi, robią robotę. Jakość jest wzorowa, ponadto mamy możliwość szerokiej personalizacji, wyboru co ma się pojawiać, w którym miejscu naszego wyświetlacza. Opcji jest sporo, a zabawy z ustawieniami co niemiara. Wydaje mi się, że żaden inny koncern poza Volkswagen Group nie oferuje w crossoverach cyfrowego wyświetlacza z tak dobrą jakością.
Ekran multimedialny, to kolejny argument za tym, że Volkswagen dba o detale, projektując wnętrza swoich samochodów. Jakość, grafika, walory estetyczne, interfejs, to wszystko zasługuje na duże brawa. W tym aucie jest po prostu nowocześnie. Brakuje mi tylko kamery cofania, słupek C jest dosyć szeroki i kamera ułatwiłaby nam wyjazd z miejsc parkingowych.
Pochwalić muszę też rozplanowanie wnętrza. Mam odpowiednią liczbę schowków, mam gdzie odłożyć telefon, widać, że Volkswagen myśli o potencjalnych klientach i dostosowuje się do nich. Jest prosto, intuicyjnie i elegancko.
Gdybyście myśleli, że te ciemne plastiki są miękkie, to zmartwię Was. Są twarde jak skorupa. Trochę szkoda, bo Volkswagen przyzwyczaja nas do stosowania najlepszych materiałów, a tutaj takie oszczędności. Najważniejsze jest, że nic nie skrzypi i wszystko wygląda estetycznie.
Downsizingowi mówimy nie!
Silnik 1.4 TSI w cennikach modeli z grupy Volkswagena stopniowo przechodzi w silnik 1.5 TSI. Moc się nie zmieniła, dalej jest to 150 KM. Koncern Volkswagena chwali się tym, że zwiększył pojemność swojego silnika. A może chce ukryć to, że pozbył się silników 1.2 zastępując trzycylindrowymi 1.0? Swoją drogą, te silniki 1.0 to jedne z lepiej pracujących silników trzycylindrowych, turbodoładowanych.
Jeździłem wariantem 150-konnym, który był wyposażony w 6-biegową skrzynię manualną. Nie wolno mi powiedzieć, że silnik był mało dynamiczny, bo przyspieszenie do "setki", to 8.4 s. Niezbyt chętnie wykorzystywałem całą moc silnika, dlatego myślę, że wariant 1.0 też może być ciekawą opcją. T-Roc jakoś nie umie mnie zachęcić do szybszej jazdy. Czy jedzie się szybko, czy jedzie się wolno, czy po mieście, czy po autostradzie, T-Roc jeździ tak samo dobrze. Jest świetnie wyciszony i bardzo komfortowy.
Wrażenia z jazdy.
Układ kierowniczy spisuje się dokładnie tak samo, jak w każdym innym Volkswagenie. Auto po prostu słucha się kierowcy. Sama kierownica jest idealnie wykończona, każdy przycisk jest perfekcyjnie zaprojektowany, podświetlony i umieszczony tam, gdzie powinien. Przycisków jest dużo, a to świadczy o mnogości funkcji, do których służą.
Skrzynia biegów - tak samo, identyczna jak w większości modeli tego koncernu. Chodzi precyzyjnie, z małą uwagą, o której szerzej pisałem, przy teście Volkswagena Polo (link poniżej).
Jeśli chodzi o pracę zawieszenia, Hyundai Kona lepiej tłumi nierówności. Tutaj słychać lekkie dobijanie. Jest w porządku, ale można doszukiwać się ideału gdzie indziej.
Najważniejsze jest to, że można tym autem komfortowo i dynamicznie poruszać się po drogach o różnej nawierzchni.
Zużycie paliwa.
Ostatnio często jeżdżę crossoverami, to mogę porównać spalanie. T-Roc spalał mi średnio 7,5 l/100 km benzyny. Czy to dużo, czy mało? Zobaczmy. Kona 1.0 T-GDi 120 KM - 7,8 l/100 km, Stonic 1.4 MPI 100 KM - 6,7 l/100 km, Juke 1.2 DIG-T 115 KM - 7,2 l/100 km i C3 Aircross 1.2 PureTech 110 KM - 6,5 l/100 km. Jak widzicie, wszystkie wymienione auta miały słabsze silniki, a średnie spalanie jest porównywalne.
Podsumowanie.
Zacznę od ceny. Cennik T-Roca otwiera kwota 78 390 zł za litrowy silnik. Wersja Advance w połączeniu z silnikiem 1.5 TSI to wydatek minimum 89 890 zł. Dołożycie kilka dodatków i bez problemu przekroczycie kwotę 100 tys zł. To dosyć dużo za niewielkiego crossovera. Plusem jest to, że otrzymujecie mocny i dynamiczny silnik wraz z bogatym wyposażeniem. Volkswagen broni się też dobrymi produktami finansowymi, gdzie wynajem lub leasing może się opłacać.
Doceniam to, że Volkswagen o mnie dba, o moje bezpieczeństwo - dając mi szereg systemów, o moją wygodę - dając mi komfortowe fotele, dużo przestrzeni i odpowiednią liczbę schowków. Wspomnę, że T-Roc dostępny jest też z automatyczną, dwusprzęgłową skrzynią biegów oraz napędem 4Motion.
Mimo, że nie jestem fanem crossoverów, muszę przyznać, że jest to naprawdę dobre auto.
Za użyczenie samochodu do testu dziękuję Autoryzowanemu Dealerowi Volkswagena w Łodzi - Grupie Krotoski-Cichy.
Zobacz także test Volkswagena Polo:
Śledź mnie na Facebooku:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz