piątek, 26 lipca 2019

Test salonu Volkswagena w Warszawie

Test salonu Volkswagena w Warszawie


Równo tydzień temu będąc w Warszawie, postanowiłem sprawdzić, jak wygląda obsługa klienta w obecnych tam salonach sprzedaży. Na tapet wziąłem salon Volkswagen Porsche Warszawa Okęcie. Czy każdy salon Volkswagena jest identyczny i pracujący tam ludzie w taki sam sposób podchodzą do klientów? To właśnie sprawdziłem.

Po pierwsze parking. Sprawdziłem, czy łatwo jest znaleźć wjazd na teren salonu i miejsce przeznaczone dla gości salonu. Z dostaniem się na parking nie miałem żadnego problemu, teren salonu jest bardzo duży, mieszczą się na nim obiekty trzech marek: Audi, Porsche i Volkswagena. Parking jest spory, bardzo ładny, jednak bardzo zatłoczony. Wolne miejsce znalazłem dopiero przy Audi. Auta używane mają swoje miejsca, natomiast auta demonstracyjne są "porozrzucane" po parkingu wymieszane z autami klientów. W ten dzień było bardzo ciężko o lukę i bezproblemowe pozostawienie swojego auta. 

Po drugie wygląd salonu. Sam budynek widać, że jest nowy. Jest czysty, ładny i bardzo obszerny. Bez problemu mieszczą się w nim wszystkie modele Volkswagena. 

Po trzecie powitanie. Niestety, ale nikt mnie nie przywitał. Recepcja jest dosyć oddalona od wejścia, a panie tam siedzące mogą nie widzieć wszystkich wchodzących do salonu osób. Także żaden doradca handlowy nie zaproponował pomocy. 

Tutaj mógłbym zakończyć mój test salonu i napisać, że nikt się mną nie zainteresował. Postanowiłem osobiście podejść i porozmawiać z doradcą handlowym. Pan, do którego się udałem, poprosił bym podszedł do kolegi obok, bo ma za chwilę wydanie. Tak też uczyniłem i spytałem o możliwość jazdy próbnej T-Crossem, w celu porównania do DS3 Crossback, którym wtedy przyjechałem. Sprzedawca poprosił o moje dane, wprowadził do systemu i... był lekko zdezorientowany, bo wyskoczyła mu informacja, że już jestem w bazie u innego dilera VW. Uspokoiłem Pana, że nie jestem tajemniczym klientem, w sumie to byłem, ale wolałem, by pozostał człowiekiem, a nie robotem czytającym z kartki standardy obsługi. Tutaj odsłoniłem swoje karty i powiedziałem Panu prawdę, co robię. 

Jazda próbna nie była krótka, myślę, że pozwoliłaby wstępnie poznać auto. Plus za czystość auta oraz internet, który się w nim znajdował. Po jeździe próbnej Pan spytał, czy potrzebuję jakieś materiały (cennik). Ogólnie sprzedawca stopniowo się otwierał, z początku był spięty i nieufny, później już chętniej rozmawiał o ogólnie pojętej motoryzacji. 

Podsumowanie. Może nie przeprowadziłem testu tajemniczego klienta, w taki sposób, jak robią to osoby, zawodowo się tym zajmujące, ale chciałem sprawdzić, jak pracownicy zareagują na moją prośbę o jazdę T-Crossem. Podjechałem autem dużo droższym, więc teoretycznie nie powinno być problemu. Problemu nie było, jedynie szkoda, że nikt nie podszedł do mnie, gdy 5 minut kręciłem się wokół auta stojącego na salonie.
Nie chciałem rozmawiać sztywno z osobą sprzedającą, wolałem postawić sprawę jasno i móc dowiedzieć się nieco o marce czy o salonie. 
Jaki jest wniosek? Każdy salon, mimo wielu cech wspólnych (wyglądu budynku, wyposażenia, infrastruktury itd) różni się od siebie. Jeszcze inaczej jest w salonie Volkswagen Porsche Połczyńska i inaczej w łódzkich salonach Volkswagena. Główną różnicą są ludzie. Możecie w jednym salonie trafić na osobę, która jest obrażona na cały świat i odlicza do wyjścia, a możecie trafić na osobę, która pracuje z pasją, która Was zarazi miłością do marki albo będzie chciała Wam naprawdę szczerze doradzić. Ogólnie jestem zadowolony z obsługi w tym salonie.

Śledź mnie na Facebooku:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz